Od dawna chciałam upiec chleb, ale taki prawdziwy, na
zakwasie. Nawet raz próbowałam zrobić swój własny żytni zakwas. Najpierw o
niego dbałam, karmiłam, grzałam, a potem zapomniałam. Nie płakał, w końcu to
nie dziecko.
Ale...czasami, a nawet dość często pojawiają się gdzieś w
pobliżu mnie dobrzy ludzie, z zakwasem. Czasami noszą go przy sobie, schowanego
w torebce i dzielą się nim w najlepszym momencie. Tak właśnie dostałam od Kasi
swój własny, prywatny zakwas. I tym sposobem dziś upiekłam trzeci w mym życiu
chleb na zakwasie, prawdziwym, żytnim, takim swoim. Jak się robi zakwas, nadal
nie wiem, ale się dowiem. Wiem jak się robi chleb (też dzięki Kasi).
- 1kg mąki (pszennej lub żytniej lub orkiszowej lub każdej po trochu)
- po szklance (co mamy w domu im więcej tym lepiej, u Kasi jadłam chleb z orzechami włoskimi, był doskonały) np.
o siemię lniane
o
płatki owsiane
o
otręby
o
sezam
o
słonecznik
o
ugotowana kasza gryczana albo inna kasza
o
różne inne nasiona
- ok. 6 szklanek letniej wody (liczba szklanek z wodą zależy od ilości dodanych suchych składników)
- 1 łyżka cukru lub miodu
- 1 łyżka soli
- ZAKWAS
Wszystkie suche składniki ze sobą mieszamy, dodajemy wody,
konsystencja nie może być lejąca się, ale też nie twarda jak kamień, taki etap
pośredni, żeby można było już formować jakieś kształty, ale nie na stałe
(powinno się do pewnego stopnia rozpływać).
Do suchych składników dodajemy zakwas, wszystko pięknie
mieszamy. Zostawiamy sobie 3 łyżki zakwasu na następny chleb, a całą resztę
przekładamy do blaszek. Najlepsze są rynienki, wtedy chleb wysoki wyrośnie.
Odstawiamy na 12 godziny w cieple i spokoju. Po tym czasie pieczemy w
temperaturze 150 stopni Celsjusza, do suchego patyczka.
Potem zajadamy, z masełkiem, pycha.
Pamiętajmy o kilku razowym powtarzaniu: „Będzie pysznie
będzie pysznie”, a będzie.
A zakwas trzymamy w chłodnym miejscu, przez tydzień, a po tygodniu karmimy mąką, najlepiej żytnią. Pamiętajmy, o nim, zakwas też ma swoje uczucia.
A zakwas trzymamy w chłodnym miejscu, przez tydzień, a po tygodniu karmimy mąką, najlepiej żytnią. Pamiętajmy, o nim, zakwas też ma swoje uczucia.
Będzie
pysznie.
Lucynka
Lucynka
Aha...jeszcze zdjęcia. Przepraszam za jakość, wbrew obietnicą, nie są one przepiękne, ale na razie nie mam aparatu, a ten w telefonie nie grzeszy jakością. Chleb wyszedł całkiem pyszny.
A tutaj chleb i zakwas w słoiku. Widać jak ładnie pracuje. Pachnie też ładnie.
a ja myślę, że zakwas jednak płacze okrutna Lucynko ;)
OdpowiedzUsuńto ja Kasia
ten dobry człowiek, z zakwasem
Pewnie, że płacze, ale cicho. Mój był bardzo nieśmiały i bardzo cicho płakał, nie słyszałam go:(
OdpowiedzUsuńjuż się nie martw, Kasia przyniesie drugi, no już
OdpowiedzUsuń