środa, 5 marca 2014

TORT


Mój wypiek wydarzył się w sobotę 8 lutego, czyli w urodziny mojej Siostry. Siostra mieszka hen hen na dalekim wschodzie… w Białymstoku.

To był drugi tort w mojej tortowej historii, zużyłam do niego 12 jajek, ale jeśli wszystko od początku zrobi się dobrze, to spokojnie wystarczy 6.

Zrobiłam 1,5 ciasta. Pierwsze podejście było kompletną porażką, użyłam bardzo fajnego przepisu na biszkopt (od rzeczonej siostry)(naprawdę fajny, wcześniej jak tak robiłam wyszedł pyszny)
  • ¾ szklanki mąki pszennej
  • ¼ szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 6 jajek
  • szklanka cukru
  • olejek aromatyczny (opcjonalnie)

Ten przepis na biszkopt jest trochę inny od całej reszty, najpierw ucieramy żółtka z cukrem na biały kogiel-mogiel, a do tego dodajemy przesiane mąki z proszkiem do pieczenia, dodajemy tyle żeby ciasto było płynne (!)(ilość mąki jest zależna od wielkości jajek), na tym punkcie upadłam. Wsypałam całą mąkę, więc wyszła twarda bryłka, nie było mowy nawet o delikatnym domieszaniu piany z białek ubitej z drugą połową szklanki cukru. Zrozumiałam też, dlaczego ludzie nie wrzucają zdjęć swoich zepsutych produktów. Myślę, że w dużej części złość zjada im mózg i zapomina się o zrobieniu zdjęcia, tak było w moim przypadku.

Pozbywszy się dowodów zbrodni przystąpiłam do akcji: Biszkopt 2. 

Skorzystałam z innego przepisu, który pochodził z tego oto
udaje.html (Dziękuję!)

Składniki (proporcje właściwie identyczne jak w poprzednim przepisie):
  • ¾ szklanki mąki pszennej
  •  ¼ szklanki mąki ziemniaczanej (ja dałam 2 budynie, waniliowe)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 6 jajek
  • 3/4 szklanki cukru

Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy cukier i dalej ubijamy na tym razem puszystą pianę. Od tej pory odkładamy mikser, dalej mieszamy delikatnie, drewnianą łyżką. Dodajemy żółtka i po łyżka po łyżce mąki, wcześniej przesiane razem z proszkiem do pieczenia. Kiedy już wszystko razem pięknie wymieszamy, przelewamy ciasto do tortownicy. Piekłam w takiej standardowej tortownicy, ani mała, ani duża, podejrzewam, że mogła mieć jakieś 26 cm średnicy. Pieczemy 35 – 45 min (do suchego patyczka) w temperaturze 170 stopni Celsjusza.

Wyrósł przepięknie. Na tyle, że spokojnie mogłam go podzielić na trzy części. Po czym na życzenie siostry przełożyłam go kajmakiem i pokrojonymi na plastry bananami. Do tego krem:
  • 500 ml śmietany kremówki
  • 100 g białej czekolady
  • cukier puder
  • fiks śmietanowy
  • śnieżka z proszku
Krem zwykle robię bardzo prosto. Podgrzewam kremówkę i dodaję czekoladę, po czym wszystko ubijam. W tym przypadku przekombinowałam, ale wyszedł równie pyszny. Jakie popełniłam BŁĘDY:
  1. za mało czekolady, za dużo kremówki
  2. za krótko schłodzona kremówka po podgrzaniu przez co nie chciała się ubić
ROZWIĄZANIA:

ad 1. dodałam cukru pudru
ad 2. dodałam fiks i śnieżkę w proszku.

Ostatecznie krem wyszedł pyszny, ale bardzo słodki, pewnie cukier puder odegrał w tym swoją rolę :).  


(A tak wyglądają PRAWIDŁOWE SKŁADNIKI na krem:
  • 500 ml śmietany kremówki
  • 400 g białej czekolady (może być też ciemna)

Podgrzewamy kremówkę, a następnie w niej rozpuszczamy czekoladę, następnie, całość wkładamy do lodówki, żeby stężała, a na koniec miksujemy wszystko mikserem. Wychodzi cudowny. Znalazłam kiedyś ten przepis na jednym z blogów kulinarnych, dziś nie wiem już gdzie. Kiedyś dodałam do niego skórki z pomarańczy, lawendy. Wychodzi jeszcze pyszniejszy. )

Ostatecznie tort przełożyłam dwoma warstwami:
  1. kajmak i banany
  2. krem i banany.
Dodatkowo całe ciasto obłożyłam kremem i posypałam migdałami.

Ostatecznie wyszło pysznie, a zmarnowane jajka wcale nie były zmarnowane, w końcu nauczyłam się jak nie robić biszkopta. 




                                                                             Było i zawsze będzie pysznie
                                                                              Lucynka


I zdjęcia. Przypomniałam sobie o tym, żeby je zrobić w ostatnim momencie, wybaczcie, że nie ma tortu w pełnej krasie.











4 komentarze:

  1. Ja znam ten pierwszy przepis... On niby zawsze wygląda inaczej np jest czekoladowo migdałowym tortem z gruszką, ale tak naprawdę to taki przepis wirus, który w praktyce zawsze wychodzi z zakalcem albo nie wychodzi wcale.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. ej ej, a czy ja mogę pożyczyć od Was ten przepis, bo on się idealnie wpasowuje w mój nowy eksperyment rodzinny, zwłaszcza, że ma bitą śmietanę.... a urodziny męża tuż tuż.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Nawet koniecznie. Chciałam też przypomnieć, że bita śmietana pyszna od samego rana!

      Usuń
    2. nooo, i tak po południu też i z truskawkami wieczorową porą .. i do rana już niedaleko .. i nawet bez rymu też dobra

      Usuń